Spis treści
Trzy lata temu z inicjatywy radnego Zbigniewa Pasiecznika, trzebnicka gmina podpisała umowę z przedstawicielami fundacji „Zamki i Rezydencje Dolnego Śląska”. Fundacja miała zająć się odrestaurowaniem zabytkowego, drewnianego kościoła w Kuźniczysku. Od tego czasu żadne działanie nie zostały podjęte, a w ubiegłym roku fundacja przestała istnieć.
Od wielu lat drewniany poewangelicki kościół w Kuźniczysku pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia NMP pozostawiony sam sobie niszczeje. Świątynia została zbudowana w 1708/09 r., a odnowiono ją w XIX wieku.
Drewniany kościół znajduje się w centralnej części wioski, obok niego jest szkoła podstawowa (dawna ewangelicka), a niedaleko plac zabaw. Dobudowaną kilka lat później wieżę widać już przy wjeździe do Kuźniczyska. Obiekt ogrodzony jest wysokim ceglanym murem. Jak mówi sołtys wsi, Józef Pałętka, mimo, że od wielu lat stoi zamknięty, to ze względu na swoją budowę i charakter nadal jest miejscem często odwiedzanym przez turystów: – Zwłaszcza w lecie przyjeżdżają wycieczki z Niemiec, biorę klucze i idziemy zwiedzać – opowiada.
Tuż przy kościele znajduje się tablica informacyjna o miejscowości. Wśród podstawowych wiadomości, znajdujemy historię Kuźniczyska. Są tam również informacje o kościele: obiekt jest „siostrzaną” budowlą w stosunku do kościoła św. Józefa w Złotowie. Tam znajdowała się parafia, natomiast obiekt z Kuźniczyska stanowił jej filię. Brama wejściowa, która strzeże wejścia do świątyni jest zabytkowa. Do 1790 r.odprawiano w niej nabożeństwa w języku polskim, tamtejszy organista znał polskie pieśni religijne.
Kilka lat temu miejscowy radny Zbigniew Pasiecznik podjął inicjatywę, by przywrócić temu miejscu dawny blask. Znaleźli się wykonawcy, którzy chcieli zająć się restauracją zabytku. W 2009 r. doszło do podpisania umowy pomiędzy gminą a fundacją „Zamków i Rezydencji DŚ”.
Fundacja przestała istnieć
Plany przedsięwzięcia były ambitne. Jak czytamy na stronie internetowej gminy, po stronie wykonawcy leżało przeprowadzenie prac badawczych oraz projektowych. Władze fundacji zobowiązały się, że w ciągu 6 lat odrestaurują wnętrze świątyni: zadanie zostano rozplanowane na tak długi czas ze względu na pochłonięte środki zewnętrzne. Wewnątrz, już po zakończeniu remontu przewidziane było utworzenie centrum spotkań i zewnętrznych konferencji.
– Kuźniczysko przystąpiło do projektu Odnowy Wsi. W wiosce mamy trzy stare, chętnie odwiedzane miejsca, które wspólnie miały służyć promocji. Są to stary młyn (otwarty w ubiegłym tygodniu), gdzie znajduje się izba tradycji młynarskich, stara kuźnia od której pierwotnie nazwę wzięło Kuźniczysko i kościół – wylicza sołtys.
Problem jednak pojawił się zaraz po podpisaniu umowy. Jak twierdzi Józef Pałętka, przedstawiciele fundacji, po podpisaniu stosowniej umowy z gminą nawet nie pojawili się w wiosce: – W ogóle nie było widać, żeby coś robili, nikt nie przyjeżdżał. Potem niby twierdzili, że gmina zbyt późno przekazała im klucze do świątyni, przez co spóźnili się z wnioskiem o uzyskanie pieniędzy na remont – powiedział nam sołtys. Jeszcze w ubiegłym roku próbowaliśmy dowiedzieć się, kiedy ruszą prace renowacyjne wewnątrz świątyni. Już wtedy nie mogliśmy namierzyć siedziby fundacji. W internecie podano tylko jej numer telefonu, jednak próby nawiązania kontaktu nie powiodły się. Na początku tego roku radny Zbigniew Pasiecznik przyniósł do sołtysa pismo – wydruk z Krajowego Rejestru Sądowego – w którym czytamy, że fundacja pod koniec 2010 r. została wykreślona z rejestru stowarzyszeń, bo… przestała istnieć.
Kościół niszczeje
Odrestaurowanie zniszczonej świątyni nie było także jedynym przedsięwzięciem; w planach było także zaadaptowanie terenu przykościelnego. Dawniej za obiektem znajdował się ewangelicki cmentarz. Dzisiaj już nic nie zostało z marmurowych grobów; w połowie lat 50. płyty ze szlachetnego kamienia zostały rozkradzione (!). Działka, na której zbudowany jest kościół, ma ok. 0,5 ha powierzchni; w jej centralnym miejscu znajduje się stary dąb, którego długość ramion sięga 20 m. Ten zielony teren miał zostać oczyszczony i przekształcony w park. Miały też zostać wytyczone alejki i postawione ławeczki dla spacerowiczów. Przed wejściem do świątyni miał powstać parking dla turystów. Teraz to miejsce przypomina dżunglę: mnóstwo chaszczy i krzewów dziko zarasta działkę : – Ostatni raz w czynie społecznym to miejsce było sprzątane na początku lat 60-tych. Od tego czasu nikt nie zajmował się tym terenem. Od pana Pasiecznika dowiedziałem się jednak, że w najbliższym czasie pracownicy z gminy mają zostać oddelegowani, by oczyścić to miejsce – mówi sołtys.
Chociaż wejścia na teren kościelnym strzeże brama i ogrodzenie, nie stanowi to trudnej przeszkody dla tych bywalców, którzy lubią mile spędzać czas na świeżym powietrzu… Pełno potłuczonych butelek po alkoholach świadczy o tym, że miejsce stanowi centrum zainteresowania.
Wejście do drewnianego zabytku prowadzi po spróchniałych schodach. Najpierw wchodzimy przez wieżę do nawy głównej. Już wewnątrz widać, jak czas wpłynął negatywnie na wygląd drewnianej świątyni: wieża gnije, podłogi zostały zerwane, w nawie głównej zostały tylko nieliczne ławy. Wnętrze mimo wszystko jest urokliwe: zachował się drewniany chór i balkony, z których przybyli wierni uczestniczyli w mszy.
Tuż za ołtarzem głównym znajduje się wejście do plebanii. Zastaliśmy jeszcze dawne drzwi prowadzące do świątyni oraz porzucony oderwany fragment płyty nagrobnej. Ściany plebanii zostały popisane przez młodzież, wewnątrz znaleźliśmy niedopałki po papierosach i zapałki. Naprawdę niewiele potrzeba, by podpalić drewniany, zabytkowy kościół….
– Na wieży kościelnej zamontowane były zegary, które wychodziły na trzy strony. Pamiętam jak byłem dzieckiem, to z innymi dziećmi biegaliśmy patrzeć, która jest godzina. Wtedy prawie nikt nie miał zegarków, a według tych wskazówek ustalane były przerwy w lekcjach. Pan Sztandera zajmował się nakręcaniem tych zegarów, mechanizm oparty był na korbie, którą trzeba było nakręcić raz na 48 godz. Wewnątrz świątyni, na chórze stały piękne organy. Potem to wszystko rozkradli, nawet te zegary. Dzisiaj tylko puste tarcze zamontowane są na wieży. Moi rodzice, którzy tutaj przyjechali w 1945 roku opowiadali mi, że jeszcze wtedy odprawiano msze w tym kościele – wspomina Józef Pałętka.
Na ratunek stowarzyszenie
Sołtys dodaje, że kilka miesięcy temu do Kuźniczyska przyjechał konserwator zabytków, który robił fotografie tego pięknego obiektu. Być może znajdzie się instytucja, która uratuje ten piękny kościół przed zagładą. Przypomnijmy, że ten obiekt sakralny, wchodzący w skład niewielu zachowanych tego typu budowli w Polsce znajduje się pod ochroną konserwatora zabytków. Zbigniew Pasiecznik wspomina o początkach działalności nieistniejącej już fundacji oraz o poszukiwaniu sponsorów, którzy zechcieliby przekazać pieniądze na renowację tej świątyni: – W początkowym okresie, po podpisaniu umowy były kontakty z przedstawicielami fundacji, ustalaliśmy plan zagospodarowania okolicy kościoła – wówczas wspominali, że są w trakcie pisania projektu. Obecnie trwają poszukiwania żródeł finansowania remontu obiektu. Ogromne koszty renowacji zmobilizowały nas do założenia Stowarzyszenia Przyjaciół Kuźniczyska, którego jednym z celów jest ratowanie zabytków. Poszukujemy sponsorów i różnych źródeł dotacji. W najbliższym czasie wspólnie z gminą uporządkujemy teren wokół kościoła – wyjaśnił. Radnego zapytaliśmy także o to, czy w związku z niezrealizowaniem umowy zakres prac restauracyjnych (tj. odnowienie kościoła i terenu zielonego) zostanie zmieniony. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że zakres prac będzie uzależniony od sponsora oraz od projektu inwestorskiego. – Bardzo nas cieszy ogromne zainteresowanie w/w obiektem jednocześnie mile widziane są osoby, firmy, które pomogłyby uratować ten obiekt dodał Zbigniew Pasiecznik.
Źródło: Gazeta Nowa